Strony

niedziela, 26 lutego 2012

Zielona energia

Rośliny z holenderskiej kolekcji: Edencollection. 


Ripsalis - Coral grass ( w górnym i dolnym prawym rogu)
Senecio - Himalaya highlands ( w lewym dolnym rogu)
Peperomnia - Golden Genua (pośrodku, u dołu)


Zewsząd otaczają nas syntetyczne materiały (podłogi, dywany, tapety, zasłony, firanki, odzież) szkodliwe promieniowanie, przetworzone produkty. Zapomnieliśmy już dawno (nie wszyscy :) ) o roli jaką pełnią kwiaty w naszym domu, w naszym życiu.

Niewątpliwie kwiaty mają wielkie walory estetyczne i czarują nas swoim wyglądem: 
pięknem kwiatów, barwą, kształtem i formą liści. 
Ponadto posiadają też  (co bardzo dla nas ważne) korzystne dla zdrowia właściwości:
oczyszczają powietrze z toksyn, zwiększają wilgotność powietrza,  zmniejszają ilość unoszących się zarodników pleśni,  tłumią hałas – znacznie poprawiają parametry prozdrowotne atmosfery w domu. Tym samym polepszają stan naszego zdrowia, działają uspokajająco na psychikę, relaksują. Nie bez powodu zieleń jest synonimem harmonii, energii i równowagi.

W kwiaciarniach, na targach i w marketach jest olbrzymi wybór roślin doniczkowych. Są tu kwiaty tradycyjne jak: paprocie, sansewierie, begonie, storczyki – w wielu, wielu odmianach, ale też mnóstwo nowości.
Ostatnio w marketach Leroy Merlin pojawiła się (dobre określenie bo pojawia się i natychmiast znika) holenderska kolekcja kwiatów doniczkowych pod nazwą : Edencollection.
Bardzo ciekawe, atrakcyjne (także cenowo) rośliny.

Zachęcam Was do pokochania kwiatów w domu. Będzie  Wam miło (bardzo, zapewniam). 
Zobaczcie sami.


Zebrina

Dendrobium
Peperomnia - Golden Genua (Edencollection)



Storczyki minaturowe



Kolekcja kilku odmian sansewierii

Aechmea fasciata

Aechmea Blue rain











    





Streptocarpus Blue - olbrzymi liść o długości około 40 cm i szerokości 20 cm.

 



  













piątek, 24 lutego 2012

Mikrobiom


Wszystkie drobnoustroje, które żyją w symbiozie z człowiekiem: bakterie, grzyby, pierwotniaki  - zarówno te, które żyją w przewodzie pokarmowym jak i te ze skóry czy włosów, cała ta mikroflora jest nam do zdrowia niezbędna. Flora  bakteryjna  samych tylko jelit to 1,5 – 2 kg drobnoustrojów.
Skład mikroflory każdego człowieka jest nieco inny – specyficzny dla niego samego ale też dla całej rodziny ( rodzice dzieci, rodzeństwo) - podobny. 
Wszystkie drobnoustroje, które żyją w i na człowieku to jego specyficzny MIKROBIOM.

Kiedy na świat przychodzi dziecko, które w łonie matki jest sterylne to już podczas porodu, pierwszego kontaktu z matką i karmienia rozpoczyna się proces zasiedlenia jego organizmu przez bakterie pochodzące od matki ale też od osób, które mają bezpośredni kontakt z nim (personel medyczny, w czasie cesarskiego cięcia).


W późniejszych etapach  życia dziecka następuje wymiana bakterii na lepsze, silniejsze szczepy.
Aby nowe bakterie mogły zasiedlić środowisko jelita grubego muszą pokonać  zabójcze dla nich, silnie kwaśne środowisko żołądka. Do tego nadają się tylko bakterie acidofilne czyli kwasolubne. Najsilniejsze z nich  zasiedlają  przewód pokarmowy i są to bakterie najlepszego gatunku.
Ważnym etapem na drodze do kolonizacji jelita grubego dla bakterii jest  pobyt, w celu rozmnożenia i wzmocnienia, w jelicie cienkim.  Aby to było możliwe bakterie muszą mieć zdolność przylegania do nabłonka, w przeciwnym razie zostaną wydalone do jelita grubego wraz z miazgą pokarmową i nie spełnią swego zadania. Wynika z tego, że aby bakterie mogły spełnić swe zadanie muszą być: acidofilne i mieć zdolność przylegania do nabłonka (adhezja).

Sztuczne bakterie, zwane prebiotykami, wprowadzane do produktów mlecznych w celu fermentacji : (jogurty, kefiry) nie mają właściwości adhezyjnych a produkty te nie mają zdolności wchłaniania się w przewodzie pokarmowym. Są więc  pożywieniem niejako sztucznym a już na pewno nie prozdrowotnym – jak głoszą to ich producenci. Tak tworzy się  żywność funkcjonalną, gdzie do produktów żywnościowych dodaje się określone substancje: prebiotyki, synbiotyki, nienasycone kwasy tłuszczowe, fitostanole, witaminy, minerały. Jest  to żywność komponowana specjalnie, sztuczna.



Katedra Żywności Funkcjonalnej SGGW

W przeciwieństwie do żywności funkcjonalnej doskonale prozdrowotnie działają wszystkie produkty mleczne, ukwaszone z prawdziwego, nieprzetworzonego mleka: kwaśne mleko, serwatka, maślanka, śmietana.Zawierają one naturalne bakterie acidofilne o właściwościach adhezyjnych. Już jedna szklana dziennie stanowi doskonałe profilaktyczne uzupełnienie flory bakteryjnej jelit o te, prozdrowotne bakterie.



Zakłócenie równowagi drobnoustrojów jelita grubego, na przykład poprzez antybiotykoterapię lub odżywianie z przewagą cukrów,  ale też przez żywność zawierającą  antybiotyki i hormony stosowane przy odżywianiu zwierząt, skutkuje  zaburzeniami jelitowymi, które upośledzają wchłanianie substancji odżywczych, w tym witamin i minerałów.
Zaburzenia we wchłanianiu substancji odżywczych powodują produkowanie przez organizm komórek zdefektowanych (słabych, niepełnowartościowych) a to, dalej, skutkuje  (między innymi) przerostem  w jelitach grzyba Candida albicans.
Przerost grzyba Candida albicans powoduje, w krótkim czasie, naruszenie ciągłości błony śluzowej jelita grubego i powstanie wrót zakażenia, przez które wnikają  do krwiobiegu drobnoustroje  jelita grubego a wśród nich drożdże Candida albicans, które w sprzyjających warunkach tworzą nowe wrota zakażenia w postaci grzybicy skóry, nadżerek w przewodzie pokarmowym, drogach oddechowych, oczodołach, układzie moczo-płciowym, a nawet w błonach organów takich jak: płuca, serce, mózg, wątroba.

Czy wiesz, że objawem zakażenia drożdżakiem jest:
Odczucie kluchy ponad podniebieniem, podobne odczucie w gardle
Wiecznie zmęczone, nabrzmiałe powieki
Pogarszający się wzrok
Wrażliwe gardło, dziąsła. Naloty w jamie ustnej, zapalenie języka
Paradontoza
Wieczna chrypka
Uczucie ciężaru za mostkiem
Hemoroidy
Trądzik
Alergie
Zimne stopy i dłonie
Łupież
Grzybice stóp, paznokci, międzypalcowe
Depresja
Nadczynność  tarczycy
Nadwaga lub niedowaga
Arytmia, kołatania serca, skaczące ciśnienie
Wędrujące bóle
Moczenie nocne u dzieci, dziecko śpiące z otwartą buzią
Impotencja.
                        


                               Jeśli chcesz wiedzieć więcej, zajrzyj tu:
                       http://www.bioslone.pl/odzywianie/dieta-prozdrowotna

środa, 22 lutego 2012

Wiosenna kuracja, nie tylko dla włosów




Najlepszą odżywką do włosów jest ocet ziołowy. Włosy po takim specyfiku są błyszczące, miękkie, łatwo się układają, wyglądają zdrowo. Te efekty uzyskujemy już po jednokrotnym użyciu. Nawet włosy bardzo zniszczone, wysuszone, z rozdwajającymi się końcówkami nabrały  pięknego blasku i wigoru.
Taki ocet robi się szybko ale na możliwość jego użycia trzeba zaczekać minimum dwa tygodnie, tyle bowiem czasu trwa maceracja ziół w occie.





Zrobiłam dwie wersje octu: dla włosów ciemnych i dla jasnych.
Do wykonania potrzebujemy dwa składniki: zioła i ocet.
Zioła: gotowa mieszanka Herbapolu o nazwie "Płukanka do włosów przyciemniająca" i  "Płukanka do włosów rozjaśniająca".
Ocet: ocet winny "Aceto di Vino" (produkowany z winogron) biały, włoski, o pojemności 1 litra - do kupienia w Almie i drugi - czerwony, tej samej marki.

Całe opakowanie ziół zalałam octem w litrowym słoiku, zamknęłam. Do mieszanki dla włosów jasnych użyłam octu białego a do mieszanki ziołowej dla włosów ciemnych czerwonego. Słoiki stały trzy tygodnie w cieple a nawet ostatnie dwa dni na kaloryferze.
Po tym czasie zlałam gotowe  octy ziołowe do butelek. Ponieważ zioła są drobno mielone to
należy je, przy zlewaniu, przecedzić przez sitko i papierową serwetkę aby były klarowne.




Tak przygotowanego octu ziołowego używam do ostatniego płukania włosów, dodając 1-2 łyżek mikstury na pół litra wody. Efekty są natychmiastowe i wspaniałe.







W ten sam sposób, tylko używając innego zestawu ziół, zrobiłam ocet do ciała:

Zioła: "Herbatka z owocem granatu"(owoc róży dzikiej, skórka z jabłka, owoc bzu czarnego, owoc porzeczki czarnej, koncentrat granatu, owoc żurawiny, owoc maliny) Herbapolu - całe opakowanie
i po jednej łyżce: kwiatu nagietka, arniki oraz 2 łyżki podbiału.
Zachęcam do własnych kompozycji ziołowych.
Ocet: winny "Aceto di Vino", czerwony (ze względu na korzystny dla skóry  resweratrol).
Zioła zalałam octem w szklanym słoiku, zamknęłam, trzymam w cieple minimum dwa tygodnie. Po tym czasie odcedzam, zlewam do butelki.
Używam do tonizowania, zakwaszania skóry całego ciała po kąpieli czy prysznicu - 2 łyżki octu na pół litra wody. Świetny specyfik dla wysuszonej skóry, ujędrnia. Ratuje z opresji wysuszoną skórę rąk:
Kilkakrotnie, w ciągu dnia, przemywamy dłonie octowym tonikiem (2 łyżki octu na szklankę wody), osuszamy, wcieramy krem do rąk. W ten sposób, nadmierna szorstkość dłoni, zostaje opanowana w błyskawiczny wprost sposób.







poniedziałek, 20 lutego 2012

Zielone trufle Matcha


Namówiłam córcię do wykonania  trufli z zieloną, japońską herbatą Matcha, według przepisu
pani Dorotki Świątkowskiej. Pani Dorota - Dorotuś, jest dla mojej córci Mistrzynią, gdy idzie o wypieki, bo na jej blogu zdobywała pierwsze szlify w kuchni. :)

http://mojewypieki.blox.pl/2012/02/Trufle-z-zielona-herbata-matcha.html

Roboty mnóstwo ale efekt i smak ciekawy.


Przy okazji tej matchowej przygody odkryłyśmy (ja w internecie a córcia osobiście) uroczą herbaciarnię w starym Krakowie. Obsługa ponoć niezwykle miła. :) 

http://www.eherbata.pl/news/herbaciarnia_krakow 



Bardzo aromatyczna i smaczna jest herbata Matcha przygotowana w następujący sposób:

1 łyżeczkę Matchy zalewamy w porcelanowym kubku wodą o temperaturze 70-80 C, energicznie mieszamy (można użyć spieniacza do mleka) do z rozpuszczenia pudru, przelewamy do filiżanki.


środa, 15 lutego 2012

Mocne rzęsy i brwi






Prosty i skuteczny środek na wzmocnienie
i poprawę wyglądu rzęs i brwi.

Składniki:
2 g lanoliny
2 g masła kakaowego
5 g oleju migdałowego

W wersji uproszczonej do minimum:
pół łyżeczki lanoliny
pół łyżeczki masła kakaowego
łyżeczka oleju migdałowego





 
Składniki zmieszać w kąpieli wodnej, przelać do uprzednio przygotowanego, wyparzonego słoiczka.
Gotowe do użytku od zaraz.


Krem stosować na noc. Nanosić na rzęsy i brwi palcem. Brwi po aplikacji przyczesać aby zachowały ładny kształt.
Już po pierwszym zastosowaniu brwi i rzęsy są odżywione, miękkie, błyszczące.







.

wtorek, 14 lutego 2012

Amo te, czyli Wale n’ tynki



                                                        UWAGA, PROMOCJA!



Wiersz powściągliwy

Nie wiem jak to wyrazić... Bo wszystko
ma swoją miarę i stopnie i skalę...
Zakochałem się w tobie, pani,
w pewnej mierze, rzekłbym, niebywale.

Do pewnego stopnia... bo miłość
ma swą skalę i miarę, i stopnie.
Słowem... nie wiem, jak to wyrazić...
Kocham ciebie nieomal okropnie

Jestem bliski mniej więcej szaleństwa
i poniekąd w miłosnym obłędzie,
niezupełnie, ale, rzekłbym, prawie,
bo kto może
przewidzieć, co będzie.

Jeśli pani... także coś takiego,
coś... plus minus... na ogół, powiedzmy,
oczywiście - bez zobowiązań,
pod uwagę wziąwszy stan obecny...

Jednakowoż (bo kto może wiedzieć?)
jeśli sądzisz, że przypuszczalnie -
proszę jakoś mi o tym powiedzieć
z zastrzeżeniem, ewentualnie.*



 
Dla wszystkich zakochanych życzenia składa Antoni Czyprak z Koszelewa nieopodal Paździerzownicy Kościelnej.
"Dzień Zakichanych

- Sołtysie, może skoczymy do Maciaszczyka na jednego? Gadają, że Święto Zakichanych dzisiaj, a jak raz coś mię w nosie kręci, to i okazja jest.
- A weź nie wnerwiaj mnie, czasu u mnie nima. Ścianę w chlewiku naprawić muszę, bo się chita. Walę tynki dzisiaj, psia matula!
Nie to nie, pójdę z Radziulisem Czesławem.
A dla wszystkich chorych z okazji Dnia Zakichanych zabawnych chrząknięć, urozmaiconych kaszlnięć, efektownych kichnięć, bezproblemowego odkrztuszania oraz wszystkiego najzakichańszego życzy Chryprak Apsioni, czyli ja. Kichajmy se i niech święty Kaszlenty będzie z nami! 
Aaapsik! A o ło, nie mówiłem, że w nosie kręci?"
 
http://kuchnianagazie.blogspot.com/2012/02/dzien-zakichanych.html?showComment=1329140851157#c3558893232248361637



A jeśli o mnie chodzi to serca, czerwone róże i inne wyrazy miłości (tylko bez błędów ortograficznych) przyjmuję po czternastej. No to nara!
Jeszcze jedno, radzę wcześniej zająć sobie miejsce w kolejce, przed bramą bo pobocze wąskie jest i więcej niż  7 mercedesów nie pomieści.



Halo, ale o co chodzi? Wróciłam do domu o 14.30 a tu pusto jest! Pytam sąsiada, czy nikogo nie było?
- były cztery, mówi, cztery koty: Czesiek, Al'zhamer, Stefa i Krótki Ogonek. No, nie a Stefa po co? A, może myślała, że będzie tęczowa parada? Ot, mgła mózgowa i tyle...

W takim razie ogłaszam promocję! - przychodzisz z różą wychodzisz z flaszką! Z flaszką octu oczywiście... nie, no nie do picia - na porost włosów to jest, z ziołami. Środek niezawodny: mieszamy, wcieramy i co otrzymamy?- wstajemy rano, na głowie kolano...albo zioła.



Nie, nie, nie - nie pisać na emalie. Tylko osobista wymiana ; róża za ocet, gwarantuje sukces. Jeszcze tylko godzinę trwa promocja!
A jak coś nie wyjdzie to zażalenia przyjmuje ogrodnik Tomek:
http://ogrodniktomek.pl/2011/12/twarzowe-doniczki/ 

Salve!






*Julian Tuwim

poniedziałek, 13 lutego 2012

Chrust, faworki , karnawałowe plotki




Mówi się, że te pyszne ciasteczka dotarły do nas z Litwy, jednak podobna tradycja była też w Niemczech. W Polsce istnieją równolegle dwie nazwy: faworki – popularne w  większej części kraju i chrust (oznacza suche, kruche patyczki) jako określenie krakowskie.
Całkiem niedawno dowiedziałam się, że podobna tradycja jest też we Włoszech. Tam chrust nosi piękną nazwę: chiacchiere di carnevale, czyli karnawałowe plotki. Nazwa cudna. :)

Więcej o  chiacchiere di carnevale na blogu pani Małgosi z Toskanii:

Powiedział nam Bartek, że dziś tłusty czwartek... a skoro Bartek tak mówi to -
tłusty czwartek tuż, tuż - więc chrust. Przy okazji pozdrawiam pewnego Bartka, który jako Bartek objawił się całkiem niedawno.:)
Jest wiele przepisów na chrust. Ja co roku robię chrust według starego przepisu z książki kucharskiej mojej mamy. Książka wydana  w 1969 roku więc ma  43 lata  a zgromadzone w niej przepisy są rewelacyjne bo są proste i zawsze się udają. Nawet moja córka, która świetnie piecze a korzysta z przepisów z różnych książek, jednak najczęściej z internetu - gdy coś jej nie wychodzi to zawsze sprawdza jak to jest opisane w starej książce babci.
Zobaczcie sami.


        


                                                          Przepis na chrust

 Zrobienie chrustu trzeba sobie dobrze przygotować bo sam proces smażenia przebiega błyskawicznie
więc wszystko powinno być pod ręka aby w ferworze 'walki' nie spalić ciasteczek.



 Najpierw przygotowujemy plac boju na kuchni: rondel do smażenia ze smalcem (najlepszy tłuszcz do smażenia, ewentualnie olej kokosowy -  ma wysoki stopień dymienia wiec nie spali się ale jest drogi)
widelec do przewracania chrustu, łyżka do wyjmowania, talerz wyłożony ręcznikiem kuchennym, talerz na gotowy chrust, młynek do posypania z cukrem pudrem.


 Z przygotowanych składników: mąki, żółtek, śmietany, proszku do pieczenia i łyżki wódki (no niestety, wódeczka co stoi na drugim planie jest do ciasta a nie... no dobra, jeden nie zaszkodzi ;)), zagniatamy ciasto.
Dlaczego dodajemy wódkę lub, lepiej, spirytus? Ten dodatek sprawia, że ciasto podczas smażenia nie chłonie zbyt dużo tłuszczu i przez to jest delikatne i kruche. Niektórzy (na przykład Włosi) dodają wódki smakowe, które nadają też ciastu specyficzny dla siebie aromat).


Po połączeniu składników w misce zagniatamy rekami ciasto, tak by miało konsystencję ciasta na makaron.


Wałkujemy, kilkakrotnie składając i pobijając placek (dla większej kruchości ciasta). Dzielimy ciasto na dwie części i każdą z nich wałkujemy cieniutko. Teraz najprzyjemniejsza część - wykrawanie radełkiem ciastek. Typowy chrust ma kształt cieniutkich wstążek (faveur (franc.) - cienka wstążeczka), przeciętych w połowie i przewiniętych. Możną  pokusić się o dowolne kształty, na przykład serduszka bo w tym roku ostatki zbiegły się z Walentynkami albo zrobić róże.




Rozgrzewamy tłuszcz i smażymy ciasta, obracając z każdej strony widelcem. Pamiętajmy, że smażenie jest błyskawiczne.


Przy pomocy cedzaka wyjmujemy chrust i kładziemy do odsączenia z tłuszczu na talerz z papierowym ręcznikiem.

Posypujemy cukrem pudrem. Najlepiej sprawdza się przy pudrowaniu małe plastikowe siteczko, które pudruje delikatnie i oszczędnie.





   
Można zrobić dowolne kształty: wstążki, kwadraty, fantazyjne zawijańce, serduszka i róże.
Jak zrobić różę?  Wycinamy kieliszkiem dwa lub trzy koła, nacinamy w czterech miejscach brzegi, składamy je ze sobą smarując białkiem i mocno dociskając do siebie. W trakcie smażenia brzegi wywiną się fantazyjnie. Po usmażeniu na wierzch dałam Lemon Curd. Połączenie boskie.





.

piątek, 10 lutego 2012

Krem news




Jakiś czas temu znalazłam na blogu Lawendowej Farmy receptę na krem pod oczy, przeciwzmarszczkowy. Zrobiłam ten bardzo prosty specyfik i... okazało się wkrótce, że zmarszczki pod oczami mają się tak samo dobrze jak przedtem, za to, jeśli użyć kremu na twarz to - bingo! Doskonały.

A że wszystko co dobre kończy się szybko więc musiałam zrobić nowy.
Nieco zmieniłam składniki:

10 g masła kakaowego
10 g lanoliny
5 ml oleju migdałowego lub arganowego, lub jojoba

Nie zamierzałam dodawać olejku aromatycznego. Wolę neutralny zapach kremu a pod oczy olejek taki wydaje mi się być alergizujący. Może kiedyś spróbuję, jak wpadnę na jakiś ciekawy zapach i rzetelny, niefałszowany olejek. Tak myślałam ale lanolina, której jest sporo w składzie (pół na pół) niestety nie pachnie ciekawie więc musiałam dodać kilka kropel olejku cytrynowego (tylko taki miałam).



Przygotowałam wszystkie składniki, garnek i porcelanową filiżankę do kąpieli wodnej, szklaną bagietkę do mieszania, wyparzone szklane słoiczki na krem.




Odmierzyłam potrzebne ilości składników : 10 g lanoliny, 10 g masła kakaowego ( tym razem zamiast masła kakaowego dodałam masło Tucuma (miałam takie w lodówce i postanowiła wykorzystać je w końcu), 5 ml oleju migdałowego (tym razem dodałam olej arganowy).




Rozpuściłam i zmieszałam składniki w kąpieli wodnej. Pod sam koniec dodałam kilka kropel olejku aromatycznego.







Odlałam część kremu do słoiczka i będzie to krem używany pod oczy. Zaciemnienie na dnie słoiczka,
widoczne na zdjęciu, to fragmenty starej etykietki( nie w kremie, na zewnątrz ;)).





Do pozostałej części kremu dodałam kilka kropel olejku rokitnikowego - ze względu na jego walory oraz dla delikatnej poprawy kolorytu skóry po aplikacji kremu.






Ostrożnie (aby nie poparzyć się gorącym kremem i gorącym kubkiem) przelałam całość
do szklanego słoiczka. Teraz pozostaje tylko poczekać aż kremy stężeją.





Kremy są dość twarde więc nakładam je delikatnie opuszkami palców i po kilku sekundach, pod wpływem ciepła skóry, topią się i już można bez problemów wklepać je w skórę.
Są to kremy (pod oczy i do twarzy) dla skóry bardzo suchej.







.