Pamiętacie jak Wam obiecałam, że będę zamieniać szare na złote? O, tutaj.
To bardzo proste. Zebrałam w jednym miejscu wszystkie potrzebne elementy: gałązki jodły kaukaskiej i zwykłej, listki jemioły, mahonię niebieską z czerwonymi owocami, gałązki derenia zielonokore, granatowe owoce dzikiego wina zawieszone na delikatnych czerwonych gałązkach, ogniki i przyprószone złotym sprejem suszone rośliny nazbierane jesienią na łąkach.
Wygrzebałam z zakamarków mieszkania pudło z dekoracjami (dwa pudła :D) a w nim: wstążki, wstążeczki, sznurki, sznureczki, złote nitki, niteczki, aniołki, perełki, złote farbki, złote spreje, złote papiery i papierki... Każdego roku przybywa złoteńiek, bo raz kupione, nie wykorzystane w całości, mieszkają w tekturowym pudełku (już w dwóch pudełkach) i czekają na swoje pięć minut sławy.
Zaczęłam od ozdoby, rodzaju wieńca, który zawiśnie przy wejściu do domu. Co roku wykorzystuję mój ulubiony wiklinowy wieniec, ten sam od lat wielu. Robię mu tylko mały lifting, pozłacając na nowo gałązki a potem układam dekorację, co roku inną.
Tym razem zielono, szaro, złoto z delikatnymi elementami koloru - pomarańcz ogników przyprószonych złotem i granat owoców dzikiego wina.
Najpierw układam kompozycję roślinną, mocuję wszystkie elementy za pomocą kleju florystycznego (pistolet florystyczny do kleju i sam klej niewiele kosztuje a jest niezwykle przydatny do wszystkich domowych dekoracji przez cały rok) a potem wszystko łączę ze złotym wiankiem. Jeszcze wstążka do zawieszenia i gotowe. Wstępnie gotowe, bo zanim zawiśnie obok drzwi, to jeszcze kilka razy coś będzie dodane, ujęte, zmienione... Teraz wygląda to tak:
Wszystkie elementy tej dekoracji pochodzą z mojego otoczenia (ogród, łąki) i z moich magicznych pudełek, w których gromadzę przeróżne cudeńka. Potem, używając czarodziejskiej różdżki, zamieniam szare na złote... Tak, miotły też używam. Wymiatam wszystko co szare.
Złote grudniowe dni...
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz