Pierwszy w tym roku ocet ziołowy, z bazylii cynamonowej. Dwa lata temu kupiłam rozsadę bazylii na placu targowym. Latem królowała w ogrodzie i w kuchni a zimą wygrzewała się, na parapecie, w słońcu. Rozrosła się, ciesząc oko i pachnąc pięknie.
Wiosna. Wszystko dąży ku odnowie. Bazylia zaczęła domagać się zmian - zbyt duża była i koniecznie chciała przejść odchudzanie. Odchudzanie - prosta sprawa - przyciąć mocno nadmiar i
voila! - bazylia jak nowa. Nadmiar bazylii - górę pachnących liści - najlepiej zainwestować w ocet.
Jak to z octami bywa - robią się same. Wystarczy liście wraz z łodygami pociąć drobno, umieścić w szklanym słoju, zalać octem jabłkowym lub winnym, białym. Przykryć gazą. Przechowywać w ciepłym i ciemnym miejscu czyli w... tak, w kuchennej szafce... :D przez okres minimum 14 dni. Z każdym dniem ocet nabiera coraz większej mocy, wartości, smaku, barwy. Im dalej tym lepiej.
A im więcej surowca, bazylii, tym lepiej - ocet jest gęsty i wyjątkowo aromatyczny, o mocnym kolorze. Po zlaniu do butelki, można włożyć do środka gałązkę świeżego ziela. Ocet jest świetnym konserwantem, więc gałązka pozostanie zawsze atrakcyjna. Pierwszy ocet bazyliowy robiłam dwa lata temu. Mam jeszcze jedną butelkę. Gałązka bazylii w środku jest nienaruszona a ocet wyborny.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz