Lipcowy Kraków, wbrew oczekiwaniom, jest tego roku senny. Krakusów co prawda jak na lekarstwo ale i turystów też. No, w każdym razie 'szału nima'.
W ogródkach szaleją tylko kwiaty więc problem z miejscem na kawę i medytację nie istnieje. :)
Co mnie wprawia w osłupienie - wolne miejsca w ogródkach ,w Rynku...
W pobliżu Wieży ratuszowej maleńkie targi instrumentów ludowych - sprzedaż, prezentacje, warsztaty.
Przed kościółkiem św. Wojciecha targ staroci. Tym razem sporo było stoisk ze sztuka nowoczesną, użytkową.
Znajomi, znajome, rycerze, żupnicy - praca w rytmie hip-hopu. :)
Gołębie, gołębie, gołębie...
Rowery, rowery, rowery...
Dorożki, dorożki, dorożki...
Sztuczne kwiaty na straganach kwiaciarek... Koniec świata...
I nowa droga życia...
Marzenia... Torebka od Gino Rossi, po przecenie 230zł... Mimo wyprzedaży, pomarzyć dobra rzecz... :)
.
Piękny Kraków, piękne zdjęcia, piękne zakupy: książka przydatna, a koszyk bardzo ładny!
OdpowiedzUsuńZaglądam tu do Ciebie, bo zawsze ciekawie, no i masz styl...
Pozdrawiam Irena.
/nie mogę się wpasować w "profil", może dodać "Biosłone"?/