Owoce kaliny koralowej są niezwykłe. Piękne, czerwono-różowe, szkliste kulki, są bardzo soczyste. Pachną nieziemsko, czyli strasznie. Straszą zapachem, zapaszkiem szalonym. :D
Mam w ogrodzie krzew kaliny koralowej. Rósł sobie a muzom dotąd. Jesienią przyciągał uwagę czerwonymi owocami, a zimą był największą ozdobą ogrodu, bo owoce na śniegu robiły wrażenie.
Na blogu zielarskim Henryka Różańskiego http://rozanski.li/?p=43 a potem na forum, zaciekawiłam się właściwościami prozdrowotnymi i leczniczymi kaliny koralowej. Ale dopiero artykuł Inez - Herbiness, na Jej świetnym blogu http://www.herbiness.com/korale-kaliny-koralowej/ sprawił, że zebrałam z krzewu owoce i postanowiłam zrobić powidełka.
Jeśli i Wy postanowicie kiedyś zrobić to samo, to najpierw musicie zadać sobie dwa pytania:
1. Czy Was, w ciągu kilku następnych dni, ktoś po rękach całował będzie?
2. Czy spodziewacie się w tych dniach gości?
Odpowiedź twierdząca (przyjdzie i będzie całował po rękach) sprawia, że plan na następne, po zerwaniu owoców kaliny, dni legnie w gruzach a raczej w smrodzie...
Uff... Rączki po kontakcie z owocami przybierają trudny do usunięcia przez kilka godzin, zapach a gotowanie owoców to wątpliwa aromaterapia na kilka dni. Nie pomaga odciąg kuchenny, nie pomaga wietrzenie - zapach starego żółtego sera dominuje.
A co z powidłami? Dodanie podczas gotowania goździków, kardamonu i laski cynamonu, czyni cud i produkt staje się boskim. Dopiero teraz możemy zaprosić gości a gdy im podamy to cudo, całowaniu (po rękach) może nie być końca... No, tak mi się marzy... :D
Powidło a także herbatka ziołowa (własnej kompozycji na bazie nawłoci) z dodatkiem łyżeczki tego cuda, są naprawdę wyjątkowe w smaku: lekko kwaśne, lekko słodkie, z nutą goździków, cynamonu i kardamonu, pięknie wybarwione. Cudne!
Wszystko zrobiłam według przepisu z bloga Inez. :D Początkowo, tydzień temu, zebrałam na próbę jedną miseczkę owoców, co dało dwa małe słoiczki powidła a kiedy okazało się, że to jest cudne, poleciałam wczoraj i zebrałam resztę, więc całowanie po rękach dopiero po niedzieli być może, ale przed sobotą, bo w sobotę robię kolejną partię (mrozi się).
.
Bardzo mnie cieszy Twój entuzjazm i serce do eksperymentowania. Owoce Kaliny maja działanie jak kora, a kora to przecież zielarski surowiec najbardziej w Polsce poszukiwany. Zabierajcie więc drogie panie korale Kaliny Na zdrowie :)
OdpowiedzUsuńspróbuj wetrzeć w dłonie sok z cytryny, ponoć pomaga pozbyć się trudnych zapachów ;) próbowałam kiedyś coś zrobić z kaliny, ale nie bardzo mi wyszło. ostatnio dostałam syrop kalinowy na przeziębienie, chyba sobie go zaraz doleję do herbaty :)
OdpowiedzUsuńWypróbuję w sobotę. :) Dzięki Olu.
UsuńCytryna sprawdza się doskonale! Natychmiast, trwale likwiduje ten brzydki zapaszek. Natomiast w mieszkaniu... bez zmian. Zostawiłam w kuchni rozsypaną na talerzu sodę - dużo lepiej. :)
OdpowiedzUsuńdobrze wiedziec, ja dopiero dzisiaj nazbieralam kaliny :)
UsuńOlu, lepiej późno niż wcale... :D Owoce kaliny można zbierać całą zimę, o ile ich ptaki nie zjedzą. Nawet mróz im nie szkodzi a pomaga, bo zwalnia nas z obowiązku mrożenia owoców w lodówce. To świetna konfitura, dla której warto mieć nieco smrodu w kuchni a i po rękach nas przecież codziennie nie całują... ;)
Usuń