Czterdzieści lat po tej 'premierze' Sachertorte, syn Sachera wybudował przy głównej ulicy Wiednia, hotel - Hotel Sacher. Na parterze hotelu, znajduje się dziś firmowy, sklep, kawiarnia i ogródek Sachera. Łatwo tu trafić bo nad sklepem widnieje duży znak firmowy - Oryginal Sachertorte.
Hotel i kawiarnia położone są na głównym deptaku Wiednia - Karntnerstrasse. Lokal podzielony jest na sklep z wyrobami cukierni Sacher a więc z tortami i ciasteczkami Sachera, oraz kawiarnię.
Możemy tu kupić Sachertorte w różnych kształtach i wielkościach, na ogół w formie koła, ale też cieszące się wielkim powodzeniem, sacherowskie serca, szczególnie w dniu 12 maja (Dzień Matki)
Znajdująca się w drugiej części kawiarnia, o starym wystroju i wspaniałej atmosferze - zawsze pełna.
Aby skosztować oryginalnego Sachertorte, niestety trzeba było stać w kolejce, w oczekiwaniu na wolne miejsce. Ruchem kierował kelner.
Pozostał jeszcze ogródek uliczny przed sklepem ale z powodu wietrznej aury cieszył się zainteresowaniem tylko młodzieży.
Nie miałam jednak zamiaru 'obejść się smakiem' i skoro postanowiłam, że zjem Sachertorte,
to zjadłam. :D
Kilkanaście metrów dalej, w starej, pochodzącej z tego samego okresu (1847), wiedeńskiej kawiarni Gerstner, dziś już o nieco unowocześnionym wystroju (szkoda!) można bez ceregieli rozkoszować się tym wiedeńskim specjałem.
Czekoladowy tort podawany jest zazwyczaj z solidną porcją, wyśmienitej w smaku, bitej śmietany.
Do tego cappuccino z pianką i wielką kroplą śmietany posypanej czekoladą...:D
Naprawdę dobre! Wiem co mówię, bo ja jestem 'rozpuszczona' przez swoją córcię, która świetnie piecze i byle co u mnie nie przejdzie. :D i chociaż mówiono mi, że 'szału nie ma' to ja uważam, że szał jest! :D
Ponieważ akurat w tę niedzielę wypadało w Austrii Święto Matki, to cukiernie, na tę okoliczniość przygotowały swoje wyroby specjalne.
Równie pyszne, jak Sachertorte są kolorowe makaroniki. Mmm... pycha a nawet niebo w gębie. :D
I to by było na tyle a teraz lecę odrobić straty na figurze... Raczej nadmiary... :D
.
Klaro, takie pyszności! Mniam, mniam...
OdpowiedzUsuńIrena