Owoc ścigły, co słodko wargom się uśmiecha.
Chwalę jeden, gdy piękny – wielu-m niełakomy.*Tego roku wielki urodzaj jabłek. Nie, nie każę Wam robić octu :) chociaż kto jeszcze nie zrobił, ten powinien. :)
Zrobiłam susz jabłkowy. Doskonale sprawdza się zimą jak dodatek do kompotu z suszonych śliwek. Wigilia bez tego kompotu obejść się nie może.
Sposób na jabłkowy susz jest prosty i obecnie, za sprawą słońca, tani. Kroimy umyte jabłko na plastry, wykładamy, na papierze, na słońce. Dwa, trzy dni i gotowe. Przez kilka następnych dni dosuszamy a potem pakujemy do papierowej torebki (żeby mogły oddychać i nie spleśnieć).
Po wysuszeniu plasterki jabłek tracą dużo na urodzie ale zyskują na smaku. Czasami, przy delikatnym, powolnym suszeniu udaje się zachować kolor skórki a wtedy uroda powraca...
Suszone jabłka lubią papier choć nie pogardzą też celofanem. W celofanowym ubraniu najlepiej czują się gdy zabieramy je z wizytą do przyjaciółki, sąsiadki. Są wtedy miłym prezentem do towarzyskiej kawki. :)
A nie zapomnijcie o szarlotce, jabłeczniku czyli cieście z jabłkami... i nie zapomnijcie o occie
jabłkowym ;)
I nie zapomnijcie o jabłkowym toniku. Po lecie, dla skóry to prawdziwy balsam... Pisałam o nim tutaj:
http://klara27-klara.blogspot.com/2011/11/tonik-jabkowy.html
* L. Staff. Koszyk jabłek.
.
To niesamowite, że u Ciebie zwykłe, suszone jabłka potrafią pięknie wyglądać! :)
OdpowiedzUsuńGdybym tak sfotografowała swoje raczej nie byłoby na co patrzeć...hehe ;)
Pozdrawiam!
Spróbuj a zmienisz zdanie... :)Dziękuję za uznanie, miłego dnia :).
UsuńZdjęć pewnie nie będę robić, ale następną partię jabłek na pewno pokroję w ten sam sposób, co Ty! :)
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam