Strony

wtorek, 30 kwietnia 2013

Twarożek a'la Ricotta, z miętą


Chciałam zrobić domowy jogurt ale zagapiłam się i mleko się przegrzało. Temperatura wzrosła ponad 50C, czego nie zauważyłam i zlałam wszystko do termosu. Rankiem, następnego dnia, otwieram i ...
wszystko ścięte, grudkowate. Ups... dwa litry mleka w grudkach... Zamierzałam to wylać, gdy zadzwonił telefon a ja, po rozmowie, zapomniałam o jogurcie. Drugiego dnia wpadłam na pomysł, żeby odcedzić te grudki i zachować chociaż serwatkę bo mleko było wiejskie i bardzo dobrej jakości.


I eureka! Na sitku był delikatny biały, grudkowaty serek - jak włoska Ricotta! Spróbowałam - pyszny!
Akurat miałam pod ręką miętę w doniczce bo już zakładam ziołowy ogródek i naszła mnie ochota na miętowy, słodki twarożek - wspomnienie dzieciństwa...

 
W miseczce zmieszałam serek z jedną łyżeczką cukru i dodałam kilka, pociętych nożyczkami do ziół (tną listki na paski) listków świeżutkiej, młodej mięty. Odczekałam, z trudem, około 20 minut, aby mięta oddała aromat i ... Tak wygląda niebo w gębie - jakby ktoś nie wiedział... :D


Oczywiście nie polecam robić, w tak skomplikowany sposób twarożku, ale twarożek domowy - delikatny i miękki będzie też doskonały bo, w gruncie rzeczy, tu chodzi o miętę z jej aromatem i smakiem.
Jak uzyskać delikatny domowy twarożek? Najprostszy sposób, to ukwaszone wiejskie mleko (po zebraniu śmietany) zalać gorącą wodą i pozostawić do wystudzenia a potem odcedzić na sitku.




.

sobota, 27 kwietnia 2013

Odrobina szczęścia w... sobotę :)


Wiem, wiem - nie należy przesładzać, ale czasem warto.
Dajmy na to takie czekoladowe fondue. Czekolada i owoce, oraz orzechy... Mniam...
Pyszna zabawa dla kilku osób, wieczorową porą. Taka atrakcja zyskała wielkie uznanie na "18-tce" mojej córci. Jest tu tylko jeden szkopuł - potrzeba naczynia do fondue. Warto je mieć, nie jest drogie (można sobie zażyczyć na prezent :) ), zwłaszcza, że może być wykorzystane do przygotowania, zimową porą, klasycznego fondue - czyli roztopionego żółtego sera z winem.

Czekoladowe fondue, owocowe
Owoce: banany, winogrona, kiwi, ananas, truskawki, pomarańcze, grejfruty, wiśnie... i wszystko inne, na co nam przyjdzie ochota
orzechy: włoskie, laskowe, migdały, suszone śliwki, daktyle
Owoce i orzechy wyłożyć na wspólnym półmisku, pokrojone w małe kawałki (jednorazowe porcje)

W naczyniu do fondue roztopić czekoladę, dodając tyle mleka by masa czekoladowa miała konsystencję gęstego sosu.
Najlepsza, według mnie, jest czekolada wytrawna, później gorzka lub mieszanka gorzkiej z wytrawną.
Jedna czekolada (100g) wystarcza na cztery osoby. W każdej chwili można dołożyć nową porcję czekolady, gdy okaże się, że potrzeba więcej.


Kiedy czekolada jest gotowa, maczamy wybrane kawałki owoców w czekoladowym sosie przy pomocy widelczyków, które są w komplecie z naczyniem do fondue. Gdy gości jest więcej zastępujemy widelczyki drewnianymi, odpowiedniej wielkości patyczkami. Dobrze jest przygotować dla każdego z gości mały talerzyk, bo wszyscy jedzą prosto z jednego 'gara' i o wpadkę z czekoladową plamą w tle jest łatwo.



"Codziennie jadam cztery elementy odżywcze: mleczną czekoladę, gorzką czekoladę, białą czekoladę i kakao" - powiedziała D. Tracy, ale Wy nie idźcie tą drogą :D Chyba że będzie to czekolada z orzechami...

"Nie wierzcie, że czekolada jest substytutem miłości. Miłość to substytut czekolady."

Coś w tym może być... Nieprawdaż?
.

piątek, 26 kwietnia 2013

Weekendowe rytmy (4)


                     Julisa Kruydenhof, Matt Hirt - Duena De Tu Alma  

                                      http://www.youtube.com/watch?v=bQLoxl3e1Wo

Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga – śmiać się albo oszaleć. Dzisiaj trzecią możliwością jest taniec.
Śmiejcie się, tańczcie – szalejcie!

 .

środa, 24 kwietnia 2013

Tonik dla alergicznych oczu


Po przeczytaniu nowego artykułu Henryka Różańskiego, na temat forsycji:
http://www.poradynazdrowie.manpol.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=293&Itemid=1
postanowiłam wypróbować podany tam sposób - napar z kwiatów forsycji - do przemywanie oczu, które na skutek alergii na pyłki roślin, swędzą.

Tonik z kwiatów forsycji
Garść świeżo zerwanych kwiatów forsycji, zalać w szklance wrzątkiem (pół szklanki), pozostawić pod przykryciem do wystygnięcia.
Trzymać napar w lodówce, ponieważ przy alergicznym świądzie najlepiej sprawdzają się zimne kompresy.
Przemywać oczy, zmoczonym w toniku, płatkiem kosmetycznym. Nie zaszkodzi a nawet pomoże :) przemyć tym tonikiem także całą twarz (ładnie napina skórę).





Donoszę, po wypróbowaniu przez dwa dni - działa! Już po jednym zastosowaniu efekt doskonały i szybki. 


Jeśli sprawdzi się i u Was to radzę zebrać więcej kwiatów forsycji i ususzyć na słońcu. Forsycja kwitnie bardzo krótko a pyłki dadzą nam się we znaki dłużej, niestety... Prawdziwe szaleństwo będzie w maju. ;)
Inny sposób to przygotować większą ilość naparu i po wystudzeniu rozlać do pojemników na lód i zamrozić w zamrażarce. W razie potrzeby rozmrażamy małe porcje i mamy dwa w jednym: :) zimny tonik i w dodatku strukturyzowany (nawiązuję do wody strukturyzowanej).

Przypominam, że nie zbieramy kwiatów z krzewów rosnących przy drogach komunikacyjnych - są skażone spalinami.


.



wtorek, 23 kwietnia 2013

Dolina Grzybowska


Urokliwe miejsce na niedzielny spacer. Jak dojechać z Krakowa? Są dwie możliwości:
Zaparkować na parkingu przy restauracji Kmita, w Szczyglicach i wspinać się doliną (asfaltowa droga) w górę.
Podjechać do Zabierzowa, pod Radar i puścić się ;) w dół doliny.
Tak czy siak, trzeba zaliczyć i starą restaurację i Radar, bowiem Dolina Grzybowska leży pomiędzy obiema punktami. Pozostaje więc podjąć decyzję: puszczamy się w dół czy wspinamy w górę... ;)
Lekki spacer trwa 3 godziny. Można zboczyć ze szlaku a wtedy leśne ścieżki pokażą nam tajemnicze zakątki i romantyczne miejsca.
Na trasie ustawiono drewniane ławeczki, więc jest na czym odpocząć i zjeść posiłek w promieniach słońca lub w cieniu lasu.



Zbocza lasu, liczne wąwozy i uroczyska, pełne kwitnących kwiatów: zawilców, miodunki, przylaszczek, fiołków, podbiału...





Można trafić na pasiekę postawioną wśród drzew, w lesie, z drewnianymi, kolorowymi ulami.



W połowie doliny, na niewielkim wzgórku, jest leśniczówka Grzybów. Ciekawe drewniane zabudowania. Stąd można skierować się leśnym duktem w kierunku Burowa i dalej w kierunku Kleszczowa. Wyprawa na cały dzień... Kto ma rower ten może zaszaleć. 
Polecam te miejsca na majowe wędrówki. Jest tu bosko! :D


sobota, 20 kwietnia 2013

Płaczę i kicham...

Dwa ostatnie sezony wiosenne miałam błogi spokój z alergią na pyłki roślin. Niestety, 'szczęście krótko trwa, zabiera to co da... ;) i od paru dni: kicham, płaczę, trę zaczerwienione oczy, jestem rozkojarzona, mam lekko przyblokowany nos. Ot, typowe objawy alergii na pyłki roślin na przedwiośniu. Jeszcze drzewa nie wypuściły liści ale już pylą: olcha, brzoza, wierzba. Strach pomyśleć co będzie wkrótce, w maju, jak zaczną pylić trawy.
Środki antyalergiczne dostępne w aptece są rozwiązaniem ostatecznym i koniecznym bo objawy mogą tak się nasilić, że wystąpi reakcja anafilaktyczna a to już nie są żarty...

Na forum zielarskim Henryka Różańskiego znalazłam absolutnie bezpieczny, moim zdaniem, środek roślinny: pachnotka.

http://rozanski.ch/forum/index.php?PHPSESSID=3a005399387d2db48df03bea7da65997&topic=737.msg14116#msg14116

Zwróćcie, proszę, uwagę na wpisy pani o nicku Mama - są ciekawe.
Idąc tym tropem kupiłam w aptece te ziołowe tabletki o nazwie Allerin, cena 7 zł za 15 tabletek:




Przyjmuje się tylko jedną tabletkę dziennie. Stosuję tylko  trzy dni i już wczoraj bez problemów jeździłam na rowerze pół dnia. :) Chociaż mówią, że okres kumulacji pachnotki w organizmie powinien być dłuższy...


Oprócz Allerinu, który jest mieszanką pachnotki i wapnia, jest dostępna czysta pachnotka w formie kapsułek, produkcji Herbapolu Kraków:

http://www.zdrowarodzina.eu/produkt/herbapol-allergocaps-30-kapsulek--pachnotka-zwyczajna/833/


.

piątek, 19 kwietnia 2013

Weekendowe rytmy (3)

Piosenka Velvet Underground - Aksamitna konspiracja, z albumu Przepis na życie.
Doskonale nastraja - szczególnie do pracy w kuchni i do sprzątania.  :D

"Your love was like a velvet underground
I didn't know that I need this until I found your love..."

http://www.youtube.com/watch?v=XXkcCbT054E

Śpiewa szwedzka piosenkarka Jenny Marielle Petterson, pseudonim Velvet.




W ten weekend śpiewamy, sprzątamy i gotujemy: Your love was like a velvet underground... :D
Hmm... Może ograniczymy te nastroje do jednego dnia?... Pół dnia?... Ok jedna godzinka sprzątania i śpiewania... Sprzątania...





czwartek, 18 kwietnia 2013

Siedem potów



















Jest wreszcie wiosna a wraz z nią zapotrzebowanie na dezodorant. Oczywiście naturalny! :D
Przypominam sprawdzony przepis na dezodorant na bazie sody i glinki.


Tym razem zrobiłam go z tego co miałam pod ręką (bez nowych wydatków): soda, jasna glinka (dotąd robiłam ten dezodorant na bazie glinki czerwonej co nadawało mu ciemną barwę - do ciemnych ubrań ok, ale do jasnych...) olejek migdałowy dla dzieci Babydream Rossmann. Następna zmiana to nadanie mu zapachu - wykorzystałam olejek zapachowy.


Przepis, który już tu podawałam (link),  teraz jest dla przypomnienia i uchwycenia zmian:

Dezodorant naturalny jaśminowy

Składniki i proporcje:
2 duże łyżki glinki (połączyłam resztki białej i żółtej)
2 duże łyżki sody oczyszczonej
Olej, który nie ulega jełczeniu poza lodówką ( jojoba, migdałowy, kompozycja olejów do ciała)
Olejek zapachowy jaśminowy* - dałam 5 kropli

Składniki zmieszać (sodę i glinkę) dodawać olej do uzyskania konsystencji gęstej pasty, dodać olejek zapachowy, wszystko porządnie wymieszać.

Tym razem dałam nieco więcej oleju by pasta była lżejsza i to był dobry pomysł, bo teraz nakładanie dezodorantu jest łatwiejsze.
Zwykle używam olejków Dr Beta Pollena Aroma, bo są bez zarzutu i bez krętactw ;) tym razem jednak kupiłam olejek z Avicenna-Oil. Jest dobrej jakości. Bałam się zapachu jaśminu (kupiłam bo nie miałam wyboru), gdyż według mnie, jest zbyt słodki i lekko duszący, ale okazało się, że myliłam się - zapach cudowny: delikatny, lekki, świeży.
Ten dezodorant to chyba mój najlepszy wyrób - udana konsystencja, kolor, zapach rewelacyjny.



Zaraz po wykonaniu, dezodorant wyglądał na nieco zbyt tłusty, ale, po nocy spędzonej w lodówce, nabrał atrakcyjniejszego wyglądu i konsystencji.


Za sprawą sody, nie musimy trzymać dezodorantu w lodówce. Soda jest bakteriostatyczna, więc jest doskonałym naturalnym konserwantem. :)


.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

To warto mieć


 W Rossmannie można kupić, tanio - 3,80zł za sztukę - rękawiczki do peelingu i masażu ciała.
Wykonane ze sztucznego tworzywa, bardzo dobrze, choć delikatnie, wygładzają skórę. Taki masaż pobudza ukrwienie skóry, czyni ją gładką i podatną na lepsze wchłanianie pielęgnujących maseł, olejów, kremów. Zabieg - na dwie ręce :) - przyda się właśnie teraz, wiosną, bo wysuszona po zimie skóra potrzebuje masażu, wzmożonej pielęgnacji, aby zaprezentować się atrakcyjnie, gdy odsłonimy jej więcej wiosną i latem.
Do masażu, z użyciem rękawic, możemy wykorzystać każdy dostępny nam środek do ciała: żel pod prysznic, mydło, olejek myjący...
Rękawice są miłe w dotyku, delikatne i bardzo łatwe w utrzymaniu w czystości - po masażu płuczemy, suszymy i... gotowe.
Polecam kupić dwie, bo masaż na dwie ręce jest błyskawiczny i skuteczniejszy.



.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Przepis na życie


Kto ogląda serial Agnieszki Pilaszewskiej, ten wie o co chodzi... Dostałam niedawno wydany album, dwie płyty CD, z piosenkami z tego serialu. Spędziłam sobotnie popołudnie w kuchni, słuchając cały czas a potem cały wieczór tej muzyki. Świetny album: lekka, energetyczna, pogodna muza. Doskonale nastraja. Szczególnie atrakcyjna przy kuchennej krzątaninie.
A, właśnie! ładnie wydany album płytowy zawiera przepisy i fotografie kulinarne.


Dzisiaj słucham dalej... :D Jednak ze Siestą (PR Trójka, godzina 15 - zaprasza Marcin Kydryński) nie ma szans. :D Ale oceńcie sami...



.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Grajmy w zielone


Zieleniny: natka pietruszki, koperek, rzeżucha, szczypior, szpinak, seler naciowy, jarmuż, liście kapusty włoskiej, sałata,  i wszystko inne co jest zielone i nadaje się do zjedzenia, warto samemu wyhodować i mieć zawsze świeże pod ręką i blisko talerza.
Zielony barwnik roślin, chlorofil, jest dla rośliny tym czym dla człowieka jest hemoglobina. Mają - chlorofil i hemoglobina - podobną budowę. Z tego powodu chlorofil nazywany jest krwią roślin.
Duża ilość zieleniny w pożywieniu to samo zdrowie.Gdyby systematycznie i w dużych ilościach stosować różnorakie zieleniny w diecie to myślę, że nie trzeba by było stosować kuracji algami Chlorellą i Spiruliną,  gdzie, w dużej mierze, chodzi o dostarczenie chlorofilu właśnie. Minimalna, dzienna porcja świeżej zieleniny to garść ale im więcej tym lepiej.

Jak chlorofil działa w naszym organizmie:
* oczyszcza krew z toksyn
* neutralizuje pierwiastki ciężkie w organizmie
* pomaga oczyszczać wątrobę, jelita - tym samym usuwając nieprzyjemny oddech i zapach ciała, potu
* regeneruje tkanki poprzez odnowę komórkową
* poprawia prace tarczycy, wątroby, trzustki,
* poprawia obraz krwi ( anemia) wzmacnia układ naczyniowy
* przeciwdziała zakwaszeniu organizmu
* reguluje cykl menstruacyjny
* wspiera leczenie cukrzycy

Dla tych powodów postarajmy się o własną zieleninę - źródło chlorofilu. Wystarczy w tym celu, podpędzić kiełkującą już cebulę, porastającą pietruszkę, wysiać rzeżuchę.
Lada dzień, pojawią się młode pokrzywy, listki mlecza - wykorzystajmy je do sałatek i innych potraw - tam gdzie to tylko możliwe.


Pisząc o zieleninie przypomniałam sobie ciekawą piosenkę Wojciecha Młynarskiego pod zielonym tytułem: Jeszcze w zielone gramy.
Utwór, choć napisany dawno, to nadal świeży, pogodny, energetyczny i zielony jak chlorofil. ;) evergreen... :D

Jeszcze w zielone gramy*


Przez kolejne grudnie maje
Każdy goni jak szalony
A za nami pozostaje
Sto okazji przegapionych
Ktoś wytyka nam, co chwila
W mróz czy upał
W zimę w lecie
Szans niedostrzeżonych tyle
I ktoś rację ma, lecz przecież

Jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy
Jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany
Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną
Jeszcze zimowe śmieci na ogniskach wiosny spłoną
Jeszcze w zielone gramy jeszcze wzrok nam się pali
Jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali
My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie
Jeszcze nie
Długo nie

Więc nie martwmy się, bo w końcu
Nie nam jednym się nie klei
Ważne by, choć raz w miesiącu
Mieć dyktando u nadziei
Żeby w serca kajeciku
Po literkach zanotować
I powtarzać sobie cicho
Takie prościuteńkie słowa

Jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy
Jeszcze się spełnią nasze piękne sny marzenia plany
Tylko nie ulegajmy
Przedwczesnym niepokojom
Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją
Jeszcze w zielone gramy chęć skroń niejedna siwa
Jeszcze sól będzie mądra a oliwa sprawiedliwa
Różne drogi nas prowadzą, lecz ta, która w przepaść rwie
Jeszcze nie
Długo nie

Jeszcze w zielone gramy chęć życia nam nie zbrzydła
Jeszcze na strychu każdy klei połamane skrzydła
I myśli sobie Ikar, co nieraz już w dół runął
Jakby powiało zdrowo to bym jeszcze raz pofrunął
Jeszcze w zielone gramy, choć życie nam doskwiera
Gramy w nim swoje role naturszczycy bez suflera
W najróżniejszych sztukach gramy
Lecz w tej, co się skończy źle
Jeszcze nie
Długo nie
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=TniEe4ay_0Y



Natka pietruszki i bazylia cynamonowa (o lekkim smaku cynamonu) na parapecie okiennym, w doniczce - świetnie zniosły trudy zimy (od jesieni, od wniesienia do mieszkania- zielone).



O pokrzywie pisałam:
http://klara27-klara.blogspot.com/search/label/Zdrowie%20i%20uroda%20z%20przyrody

O mleczu pisałam:
http://klara27-klara.blogspot.com/2012/04/zdrowie-i-uroda-z-przyrody-mniszek.html




*Słowa, muzyka, wykonanie: Wojciech Młynarski


.

sobota, 6 kwietnia 2013

Jaja po wiedeńsku


Nad 'pięknym, modrym' Dunajem, i nie tylko, znaną formą podawania jaj są jaja po wiedeńsku:

Surowe jajko należy ostrożnie wbić do szklanki, posypać pieprzem i dodać odrobinę masła, a następnie wstawić szklankę do garnka z wrzącą wodą i gotować do ścięcia się białka.




Od niedawna, jest propagowana nowa wersja wiedeńskich jaj - ugotowane i kolorowe.
Pokazałam tu wersję świąteczną -  Ostereier- ale w innym czasie też te, gotowe, kolorowe jajka są dostępne. Z założenia, takie jajka są przeznaczone dla dzieci.


Niby produkt szybki, więc wygodny dla zapracowanych mam i nawet jaja pochodzą od kur z wolnego wybiegu (znaczy: przebywających na wolności ;) ) ale...
Zobaczmy na skład barwników:


Zobaczmy też na termin przydatności do spożycia. Jajka były kupione w końcu marca:




W sieci sklepów, gdzie są sprzedawane, jajka te cieszą się dużym powodzeniem. Brr...
Kto chętny? U mnie nadal leżą w lodówce... Boję się takiej, hmm, konsumpcji... :D
Ale jaja!


.

piątek, 5 kwietnia 2013

Weekendowe rytmy (1)



Zamiast martwić się tym, że zima nie chce nas opuścić, zorganizujmy sobie gorącą sobotę. :D
Wieczór z Michaelem Buble... i nie tylko...
Panie i Panowie! Tylko dance wciąż ma sens! Tańczymy i śpiewamy!

 Save the Last Dance For Me http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=qmi3EPUrw6g 

 

 

.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Najlepsze na świecie ciasto z whisky





Składniki:

- 1 kostka masła,
- 2 szklanka cukru,
- 1 łyżeczka soli
- 4 jajka
- 1 szklanka suszonych owoców,
- 1 szklanka orzechów
- sok cytrynowy
- proszek do pieczenia
- 3-4 szklanki dobrej whisky

Sposób przygotowania:

przed rozpoczęciem mieszania składników sprawdź czy whisky jest dobrej jakości. dobra ... prawda? przygotuj teraz dużą miskę, szklankę itp.gadżety kuchenne. 
Sprawdź, czy na pewno whisky jest taka jak trzeba ... by być tego pewnym nalej jedną szklankę i wypij tak szybko, jak to tylko możliwe, powtórz operację.
Przy użyciu miksera elektrycznego ubij kostkę masła na puszystą masę, dodaj łyżeszke sukru i ubjaj dalej.
 Wmiedzyszasie zprawdź czy wisky jest na pewno taka jak czeba. najlepiej sklaneczke
otfórz druga butelkie jeźli czeba
szuś do mniski dwa jajki, obje szlanki z owosami i upijaj je mikserem
sprawś jakoź wiski żepy pootem gośie nie mufili sze jest trojnoca
wszuś do miszki szyśką sul jaka masz w domu czy so tam masz szysko jedno so, f sumje fsale nie nie ma snaszenia so fszuśisz!!!
fypij skok sytrynnmow.
fymjeszaj fszysko z oszehami i sukrem fszystko jedno i frzudź monki ile tam masz fdomu, 
osmaruj piesyk masem i wyklej siasto na plache piesyka,
 usaw ko na 350 stofni, 
saaaamknij źwiszki.
sprawś jakoś fiski sostanej ot pieszenia siasta 
i iś spaś...

Efekty (ciasto, whisky,oraz kucharza, czyli mnie) możesz obejrzeć tutaj: 




.