Strony

niedziela, 27 października 2013

Herbiness 27 OCTOber

Halo Octomaniacy, Octomaniaczki i Octomaniactwo in spe!
Dziś Święto Octu. :D Ustanowione przez Herbiness, czyli Ziołową Inez. Odtąd 27 października świętujemy
 27 OCTOber :D
http://www.herbiness.com/narodziny-swieta-octu/#more-1864

Przygodę z octem - octomanię -zaczęłam w 2011 roku.
Na początku był ocet octów - jabłkowy. Podstawa octomanii. Na zdjęciu, po lewej - świeżak: żółtawy, mętny, mocno jabłkowy, prawie szampański, po prawej dojrzały.
A potem pooszło...


                                   Ocet bazyliowy. Ziołowy na bazie octu jabłkowego.




                                          Ocet truskawkowy - owocowy z truskawek.




Ocet lawendowy. Ziołowy na bazie octu jabłkowego.


                            Ocet różany. Płatki róży (rosa rugosa) na bazie octu jabłkowego.


                                          

                                           Ocet lawendowo - rozmarynowy.


Ocet z żółtlicy.

Ocet ziołowy do cery naczynkowej.

Ocet z żyworódki.

                                       Ocet nagietkowy, z żółtlicy, lawendowy.

                                                                Ocet nagietkowy.

                                     
Ocet jarzębinowy.
Ten ocet mam do dziś. Nie zmienił się. Stoi w spiżarni. Ma dwa lata. W smaku doskonały. Jako dodatek do potraw - boski!

                                                           Ocet z jagody kamczackiej.


                                                               Ocet fiołkowy.


                                                    Ocet różany. Z płatków róż.

                                      Bazylia - ziele i kwiat - w fazie 'octowania.'

  Burza w szklanym słoiku. Ocet z  jagody kamczackiej.

                      Dojrzewanie octów - w ciepłym i ciemnym, czyli w kuchennej szafce.
 


Zrobiłam już octy: jabłkowy, bazyliowy, malinowy, truskawkowy, z czarnej porzeczki, z jagód leśnych, z jagody kamczackiej, z arbuza, z jarzębiny, z płatków róż, z czarnego bzu, z żyworódki, nagietkowy, fiołkowy.
Octy kosmetyczne:
ziołowy do włosów jasnych, do włosów ciemnych - mieszanki ziół na occie winnym,
do cery naczynkowej,
dla panów, po goleniu (bardzo udany zapach)
Mój ulubiony smak? - ocet z czarnej porzeczki.

Czy wypiłam te wszystkie octy? Nie! Przez pewien okres piłam ocet jabłkowy a potem przez pół roku ocet jarzębinowy. Szału nie było... Natomiast w zastosowaniu zewnętrznym: na skórę, włosy, przeciwobrzękowo - super! Polecam bez zastrzeżeń.




środa, 23 października 2013

Żółty, jesienny liść




Z pięknie wybarwionych liści tulipanowca, zrobiłam herbaciane róże. Dobra zabawa. Polecam.
Co trzeba przygotować?
- liście tulipanowca, dobre są także liści klonu. Można próbować z innymi liśćmi, które akurat wpadną nam w ręce
- cienki drucik florystyczny
- wstążka
- zielone dodatki: gałązki jodły, liście mahonii...



Jak to zrobić?
Składamy liść, formując płatek róży.





Formujemy kwiat, składając wykonane liście, mocujemy drucikiem florystycznym, płatek po płatku.




Pomysł znalazłam w sieci. Tutaj jest dokładna instrukcja wykonania róż z liści.








 
 
                                                              Miłej zabawy! :D


.
.
.

niedziela, 20 października 2013

Za dzikiej róży zapachem idź, dla dzikiej róży najcięższe znieś...





Rośnie na skraju lasu, przy polnej miedzy, w polu. Nie potrzebuje szczególnych warunków, rośnie zdrowo nawet na nieużytkach. Dzika róża. Należy do rodziny o pięknej nazwie: Rosaceae, co oznacza rodzinę różowatych. Rodzina zawiera kilkanaście gatunków a w naszym kraju najbardziej znane to: Rosa canina, Rosa rugosa, Rosa galica - wszystkie dzikie i wszystkie jadalne, jednakowo wartościowe dla zdrowia. :D


Dzika róża, początkowo, jak to róża, ma piękne, pachnące kwiaty, mnóstwo kwiatów. Kwitnie majem i trwa w tym do końca lipca. Wtedy służy nam płatkami kwiatów, z których robimy aromatyczne toniki, wody różane, konfiturę. Z początkiem jesieni, we wrześniu, wydaje owoce. I tu koniec z urodą. To prawda, że owoce są niezwykłe i mają wiele walorów zdrowotnych, ale krzew, gubiąc liście, ukazuje ostre i liczne kolce, jakby chciał za wszelką cenę ochronić owoce przed zebraniem. Zebraniem przez człowieka, bo dla ptaków jest szczodry. Znalazłam tej jesieni piękne stanowiska dzikiej róży. Wśród pól, na brzegach i miedzach, z dala od cywilizacji, w zaciszu... Piękne, dorodne krzewy obsypane obficie owocami. Zebrałam niewiele, może kilogram, a ręce podrapane miałam, przez tę piękną zazdrośnicę, aż po łokcie... Całe szczęście, że nikt mnie, w owym czasie, nie poprosił o rękę ;), bo trzeba by czarną polewkę szykować... :D Albo, wzorem pewnego noblisty, podać nogę... Ups! czy nie podać?... :D
Ale, co z ta różą dziką...


Jak większość dzikich owoców, róża  ma wiele witamin, bioflawonoidów, karotenów, pektyn, kwasów organicznych, garbników, olejków eterycznych i minerałów. Jednak owoc najbardziej ceniony jest za dużą zawartość witaminy C. Kilka owoców dziennie zapewnia pełne zapotrzebowanie na tę witaminę. Rzeczywiście owoce są kwaśne, ale jest to kwas wyjątkowy - prawdziwa witamina. Pyszne.
Dobrze jest przeczekać aż owoce mocno dojrzeją na krzewie  (co przypada nawet na koniec października), bo wtedy stają się miękkie i łatwo jest cokolwiek z nimi zrobić w kuchni. Z owoców dzikiej róży najlepiej zrobić nalewkę (niestety bardzo długo to trwa), konfiturę, sok, syrop (straszna papranina)  zasuszyć (no może...) albo zrobić ocet. Tak czy owak, żeby cokolwiek zrobić z tych owoców trzeba je najpierw oczyścić z pestek, no ale to jest wyzwanie nie lada... Uff... Wpadłam na pomyśl, a raczej podpatrzyłam go na forum zielarskim, żeby przepuścić owoce przez maszynkę do mielenia mięsa i z tak otrzymanej pulpy coś zrobić... Już po sekundzie mielenia mogłam powiedzieć - miałam ci ja maszynkę do mięsa... ukręcił się i pękł trzpień od ślimaka a cała maszynka tak się skręciła, że trzeba było oddać ją na warsztat bo nie dało się jej rozkręcić... :D Taka twarda sztuka z tej róży. Ot, dzika...



Z pestek wytłacza się olej a z łupinki robi się konfitury, soki, nalewki. Można do przetworów i nalewek stosować całe owoce, ale wtedy należy je zmiażdżyć.
Zmiażdżyć owoce dzikiej róży... hmm... Nie taka prosta sprawa. Potrzebny tu Hardcorowy Koksu, więc, nie mając takowego na podorędziu, postanowiłam, że zrobię 'zalewkę' (zalałam alkoholem) i ocet (zalałam wodą z cukrem). Stoją sobie teraz słoiczki w cieple i czekają na lepsze dni...







 










* Za dzikiej róży zapachem idź, dla dzikiej róży najcięższe znieś...   K.I. Gałczyński. Dzika róża.




piątek, 18 października 2013

Sól ziołowa


 

Szybko i łatwo można zrobić sól ziołową. Wystarczy wybrać świeże zioła, typowe i 'bezpieczne' w zapachu dla większości potraw, a rezultat może nas pozytywnie zaskoczyć. Sól jest celowo sporządzona ze świeżych ziół, gdyż nadają one, w końcowym efekcie, niezwykły, trwały aromat - nie tylko soli, ale też solonym taką solą potrawom: sałatkom warzywnym, pomidorom, żółtym serom, wędlinom...


Wybrałam zioła z własnej uprawy. Mogą być także zioła suszone, chociaż efekt nie będzie tak zadziorny, ale zawsze to lepsze niż ziołowa sól z hurtowej produkcji.

Pocięłam na małe kawałki a potem zmieliłam w młynku do kawy: rozmaryn, bazylię (listki i kwiat),
szałwię, macierzankę, dużo natki pietruszki, ząbek czosnku. Czosnek wycisnęłam w prasce.



Wszystko zmieszałam z jedną szklanką soli kuchennej. Efekt był taki:



Podczas wyciskania czosnku przez praskę, zostają kawałeczki niezgniecionego czosnku - nie szkodzi, dodajmy je także. Potem, w czasie korzystania z soli, będzie można je wykorzystać w potrawie.
Nie trzeba obawiać się, że świeże zioła ulegną zepsuciu  - sól jest doskonałym, naturalnym  konserwantem.




.