Strony

niedziela, 17 sierpnia 2014

Karczoch - warzywo lecznicze





Karczoch (Cynara scolymus) jest warzywem z krajów śródziemnomorskich. Zanim, w XX wieku, odkryto w nim cynarynę a potem inulinę, kwas chlorogenowy i niacynę, to już w starożytności znano lecznicze właściwości karczocha. Leczono nim  niestrawność, oraz zaburzenia wątrobowe i nerkowe.
Warzywo to posiada sporo antyoksydantów: kwercetynę, sylimarynę, cynarynę, rutynę, antocyjany, luteolinę, kwasy: chlorogenowy, kawowy, galusowy.
Dzięki tym składnikom, karczoch hamuje produkcję komórek nowotworowych, opóźnia procesy starzenia się organizmu.
Obecnie wyciąg z ziela karczocha (rośliny i korzeni) jest bardzo skutecznym środkiem w problemach:

- wątrobowych (cynaryna) jest lekiem żółciopędnym - stymuluje opróżnianie pęcherzyka żółciowego z kamieni żółciowych i jest lekiem żółciotwórczym – stymuluje wytwarzanie żółci w wątrobie.

- jelitowych (inulina)  Inulina posiada właściwości podobne do błonnika (zdolność wiązania dużych ilości wody, pęcznienia pod jej wpływem w żołądku więc na długo daje uczucie sytości, zapobiegając atakom ‘wilczego głodu’ Inulina jest prebiotykiem a więc pożywką dla pożytecznych bakterii jelitowych.

- cukrzycowych (kwas chlorogenowy, inulina)) Inulina pomaga zachować prawidłowy poziom cukru we krwi a kwas chlorogenowy zwiększa tolerancję glukozy i obniża wchłanianie cukrów w przewodzie pokarmowym.

- w walce z nadwagą (niacyna) – niski indeks glikemiczny (18) i wartość energetyczna 47 kcal, niskie stężenie tłuszczu, wysoka zawartość błonnika pokarmowego, usprawnienie pracy wątroby i jelit sprawia, że karczochy są polecane w diecie mającej spowodować spadek nadmiernej wagi ciała.




Ponieważ o karczochy trudno, to postanowiłam tego roku (wiosną) spróbować ich uprawy. Udało się. Co prawda, nie są tak dorodne jak te sprowadzane do nas z Włoch, lub Hiszpanii, ale na eksperyment leczniczy w sam raz. :)
Z kwiatu zrobiłam nalewkę na białym winie. Ziele wysuszę a potem zmielę na proszek. Pozostają korzenie - jeszcze nie mam pomysłu, może wysuszę jak mi nic ciekawego do głowy nie przyjdzie. 
A było to tak:
Najpierw, w lutym posiałam w domu nasiona na rozsadę.


 Z wiosną przepikowałam je do gruntu i na początku powoli a potem w szybkim tempie urosły wysoko, na mocnej łodydze, do wysokości prawie metra (w sprzyjającym klimacie karczoch wyrasta do wysokości dwóch metrów).


Sama nie wiem kiedy wyrosły na łodygach kuliste kwiatostany. Nie tak okazałe jak te z importu, ale też piękne, zwłaszcza, że własne...



Były zbyt małe na ugotowanie i przyrządzenie jakiegoś ciekawego dania, ale na lekarstwo... Postanowiłam więc: nalewka na winie i susz ziela.




Pomyślcie o tym na przyszły sezon. Wcale nie jest za wcześnie. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz