Strony

środa, 30 listopada 2011

Andrzejkowe lanie wosku czyli świece sojowe


Lanie wosku… Nie po to aby, poznać przyszłość – próżny trud, choć zabawa miła.
Lanie wosku po to by zrobić naturalną, świecę z wosku sojowego, czyli  utwardzonego oleju sojowego.
Taka świeca jest nie tylko ekologiczna ale, co ważne, paląc się doskonale rozprowadza olejki eteryczne, tworząc, w ten sposób, miłą  dla zmysłów ale i dla zdrowia atmosferę.
Co potrzeba?
Wosk sojowy,
naturalne  olejki eteryczne o ulubionym zapachu (nie mogą być syntetyczne),
dodatki  dekoracyjne:  suszone kwiaty, zioła, nasiona…
naczynia w których zamkniemy  świece:  pojemniczki  szklane, ceramiczne, metalowe…
knoty  do świec.

 Roztapiamy  wosk  sojowy w kąpieli wodnej, dodajemy  olejki eteryczne – około 50 kropli na 100g wosku, (dobrze zmieszają się w ciepłym roztopionym wosku), mieszamy  drewnianym patyczkiem (lub patyczkiem do szaszłyków).


Rozlewamy  do przygotowanych pojemniczków. Kiedy wosk zacznie tężeć, układamy na powierzchni świecy kompozycje dekoracyjne a kiedy świeca zacznie być prawie twarda wkładamy delikatnie knot.
Ponieważ pracujemy z gorącym woskiem, pamiętajmy o ostrożności (poparzenia)

Zrobiłam świece z olejkami: cynamonowym i goździkowym (pół na pół) z dekoracjami: gwiazdkami anyżu i goździkami .

Lawendowe z olejkiem lawendowym, kwiatami i listeczkami lawendy (jeszcze znalazłam w ogrodzie świeżą, nie zmarzniętą lawendę z kwiatkami)

Sosnowe z olejkiem pichtowym i maleńkimi gałązkami jodły.

Jeszcze nie zapalałam świec bo chcę się nacieszyć efektem i pochwalić przed przyjaciółmi. Część z nich rozdam w prezencie mikołajowym. Jednak myślę, że świece z igliwiem i dodatkiem olejku pichtowego będą na zimę najlepsze. Już w trakcie dodawania olejku do roztopionego wosku mogłam odczuć ich prozdrowotne działanie w postaci udrożnienia lekko zakatarzonego nosa.
W 'świecowanie' bawiłam się pod wpływem pani Ewy Wasilak z "Lawendowej Farmy", która na swoim blogu pisała jak wykonać świece sojowe. Można takie świece sojowe (wykonane przez panią Ewę) kupić w sklepiku "Lawendowej Farmy". Dzięki uprzejmości pani Ewy stałam się szczęśliwą posiadaczką knotów ;) i wosku sojowego.

1 komentarz: