Lanie wosku… Nie po to aby, poznać przyszłość – próżny trud, choć zabawa miła.
Lanie wosku po to by zrobić naturalną, świecę z wosku sojowego, czyli utwardzonego oleju sojowego.
Taka świeca jest nie tylko ekologiczna ale, co ważne, paląc się doskonale rozprowadza olejki eteryczne, tworząc, w ten sposób, miłą dla zmysłów ale i dla zdrowia atmosferę.
Co potrzeba?
Wosk sojowy,
naturalne olejki eteryczne o ulubionym zapachu (nie mogą być syntetyczne),
dodatki dekoracyjne: suszone kwiaty, zioła, nasiona…
naczynia w których zamkniemy świece: pojemniczki szklane, ceramiczne, metalowe…
knoty do świec.
Roztapiamy wosk sojowy w kąpieli wodnej, dodajemy olejki eteryczne – około 50 kropli na 100g wosku, (dobrze zmieszają się w ciepłym roztopionym wosku), mieszamy drewnianym patyczkiem (lub patyczkiem do szaszłyków).
Rozlewamy do przygotowanych pojemniczków. Kiedy wosk zacznie tężeć, układamy na powierzchni świecy kompozycje dekoracyjne a kiedy świeca zacznie być prawie twarda wkładamy delikatnie knot.
Ponieważ pracujemy z gorącym woskiem, pamiętajmy o ostrożności (poparzenia)
Ponieważ pracujemy z gorącym woskiem, pamiętajmy o ostrożności (poparzenia)
Zrobiłam świece z olejkami: cynamonowym i goździkowym (pół na pół) z dekoracjami: gwiazdkami anyżu i goździkami .
Lawendowe z olejkiem lawendowym, kwiatami i listeczkami lawendy (jeszcze znalazłam w ogrodzie świeżą, nie zmarzniętą lawendę z kwiatkami)
Sosnowe z olejkiem pichtowym i maleńkimi gałązkami jodły.
Jeszcze nie zapalałam świec bo chcę się nacieszyć efektem i pochwalić przed przyjaciółmi. Część z nich rozdam w prezencie mikołajowym. Jednak myślę, że świece z igliwiem i dodatkiem olejku pichtowego będą na zimę najlepsze. Już w trakcie dodawania olejku do roztopionego wosku mogłam odczuć ich prozdrowotne działanie w postaci udrożnienia lekko zakatarzonego nosa.
W 'świecowanie' bawiłam się pod wpływem pani Ewy Wasilak z "Lawendowej Farmy", która na swoim blogu pisała jak wykonać świece sojowe. Można takie świece sojowe (wykonane przez panią Ewę) kupić w sklepiku "Lawendowej Farmy". Dzięki uprzejmości pani Ewy stałam się szczęśliwą posiadaczką knotów ;) i wosku sojowego.
Jeszcze nie zapalałam świec bo chcę się nacieszyć efektem i pochwalić przed przyjaciółmi. Część z nich rozdam w prezencie mikołajowym. Jednak myślę, że świece z igliwiem i dodatkiem olejku pichtowego będą na zimę najlepsze. Już w trakcie dodawania olejku do roztopionego wosku mogłam odczuć ich prozdrowotne działanie w postaci udrożnienia lekko zakatarzonego nosa.
W 'świecowanie' bawiłam się pod wpływem pani Ewy Wasilak z "Lawendowej Farmy", która na swoim blogu pisała jak wykonać świece sojowe. Można takie świece sojowe (wykonane przez panią Ewę) kupić w sklepiku "Lawendowej Farmy". Dzięki uprzejmości pani Ewy stałam się szczęśliwą posiadaczką knotów ;) i wosku sojowego.
I świecami i blogiem jestem zachwycona, pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń