UWAGA, PROMOCJA!
Wiersz powściągliwy
Nie wiem jak to wyrazić... Bo wszystko
ma swoją miarę i stopnie i skalę...
Zakochałem się w tobie, pani,
w pewnej mierze, rzekłbym, niebywale.
Do pewnego stopnia... bo miłość
ma swą skalę i miarę, i stopnie.
Słowem... nie wiem, jak to wyrazić...
Kocham ciebie nieomal okropnie
Jestem bliski mniej więcej szaleństwa
i poniekąd w miłosnym obłędzie,
niezupełnie, ale, rzekłbym, prawie,
bo kto może
przewidzieć, co będzie.
Jeśli pani... także coś takiego,
coś... plus minus... na ogół, powiedzmy,
oczywiście - bez zobowiązań,
pod uwagę wziąwszy stan obecny...
Jednakowoż (bo kto może wiedzieć?)
jeśli sądzisz, że przypuszczalnie -
proszę jakoś mi o tym powiedzieć
z zastrzeżeniem, ewentualnie.*
Nie wiem jak to wyrazić... Bo wszystko
ma swoją miarę i stopnie i skalę...
Zakochałem się w tobie, pani,
w pewnej mierze, rzekłbym, niebywale.
Do pewnego stopnia... bo miłość
ma swą skalę i miarę, i stopnie.
Słowem... nie wiem, jak to wyrazić...
Kocham ciebie nieomal okropnie
Jestem bliski mniej więcej szaleństwa
i poniekąd w miłosnym obłędzie,
niezupełnie, ale, rzekłbym, prawie,
bo kto może
przewidzieć, co będzie.
Jeśli pani... także coś takiego,
coś... plus minus... na ogół, powiedzmy,
oczywiście - bez zobowiązań,
pod uwagę wziąwszy stan obecny...
Jednakowoż (bo kto może wiedzieć?)
jeśli sądzisz, że przypuszczalnie -
proszę jakoś mi o tym powiedzieć
z zastrzeżeniem, ewentualnie.*
Dla wszystkich zakochanych życzenia składa Antoni Czyprak z Koszelewa nieopodal Paździerzownicy Kościelnej.
"Dzień Zakichanych
"Dzień Zakichanych
- Sołtysie, może skoczymy do Maciaszczyka na jednego? Gadają, że Święto Zakichanych dzisiaj, a jak raz coś mię w nosie kręci, to i okazja jest.
- A weź nie wnerwiaj mnie, czasu u mnie nima. Ścianę w chlewiku naprawić muszę, bo się chita. Walę tynki dzisiaj, psia matula!
Nie to nie, pójdę z Radziulisem Czesławem.
- A weź nie wnerwiaj mnie, czasu u mnie nima. Ścianę w chlewiku naprawić muszę, bo się chita. Walę tynki dzisiaj, psia matula!
Nie to nie, pójdę z Radziulisem Czesławem.
A dla wszystkich chorych z okazji Dnia Zakichanych zabawnych chrząknięć, urozmaiconych kaszlnięć, efektownych kichnięć, bezproblemowego odkrztuszania oraz wszystkiego najzakichańszego życzy Chryprak Apsioni, czyli ja. Kichajmy se i niech święty Kaszlenty będzie z nami!
Aaapsik! A o ło, nie mówiłem, że w nosie kręci?"
http://kuchnianagazie.blogspot.com/2012/02/dzien-zakichanych.html?showComment=1329140851157#c3558893232248361637
A jeśli o mnie chodzi to serca, czerwone róże i inne wyrazy miłości (tylko bez błędów ortograficznych) przyjmuję po czternastej. No to nara!
Jeszcze jedno, radzę wcześniej zająć sobie miejsce w kolejce, przed bramą bo pobocze wąskie jest i więcej niż 7 mercedesów nie pomieści.
Halo, ale o co chodzi? Wróciłam do domu o 14.30 a tu pusto jest! Pytam sąsiada, czy nikogo nie było?
- były cztery, mówi, cztery koty: Czesiek, Al'zhamer, Stefa i Krótki Ogonek. No, nie a Stefa po co? A, może myślała, że będzie tęczowa parada? Ot, mgła mózgowa i tyle...
W takim razie ogłaszam promocję! - przychodzisz z różą wychodzisz z flaszką! Z flaszką octu oczywiście... nie, no nie do picia - na porost włosów to jest, z ziołami. Środek niezawodny: mieszamy, wcieramy i co otrzymamy?- wstajemy rano, na głowie kolano...albo zioła.
Nie, nie, nie - nie pisać na emalie. Tylko osobista wymiana ; róża za ocet, gwarantuje sukces. Jeszcze tylko godzinę trwa promocja!
A jak coś nie wyjdzie to zażalenia przyjmuje ogrodnik Tomek:
http://ogrodniktomek.pl/2011/12/twarzowe-doniczki/
Salve!
*Julian Tuwim
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz