Kawa na Wawelu jest moją wielką przyjemnością a nawet corocznym, od wielu, wielu lat rytuałem wiosennym. Niezwykła atmosfera tego miejsca (nie tylko za sprawą wawelskiego czakramu ;)) pozwala na relaks, wyciszenie, przypływ nowych sił i potrójną przyjemność - kawa i radość dla duszy i radość dla oka.
Na Wawelu jest 'wieczny spokój' - bez względu na liczbę turystów w miejscu tym panuje cudooowny spokój.
Przekonajcie się sami.
Na Wawelu kawę można wypić w kilku uroczych zakątkach. Od frontu zamku - na tarasie z widokiem na zakole Wisły...
Przy Baszcie Sandomierskiej...
Przed muzeum zamkowym...
Ale ulubionym miejscem, nie tylko moim, jest kawiarenka 'przy murku', jak ją nazywamy. Zawsze pełna. O jej szczególnym uroku stanowi to, że jest samoobsługowa, czyli po zakupie cappucino możemy je wypić tam gdzie najdzie nas ochota: na schodkach, na murkach, na ławeczce, pod drzewem, przy stoliku...
Pełno tu tajemniczych, urokliwych zakamarków.
I oczywiście, wawelski czakram - miejsce szczególnie pozytywnej energii. Kto o nim wie, ten będąc na Wawelu korzysta z jego wielkiej mocy. :) To miejsce nigdy nie jest puste.
A kiedy zakwitną kasztany...
i inne kwiaty...
to kawa tylko na Wawelu.
.
No i na czwartym od końca zdjęciu, przepięknie pachnąca, żółta azalia pontyjska, ach stary, poczciwy Kraków, wspomnienia, wspomnienia.....
OdpowiedzUsuń