Strony

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Grajmy w zielone


Zieleniny: natka pietruszki, koperek, rzeżucha, szczypior, szpinak, seler naciowy, jarmuż, liście kapusty włoskiej, sałata,  i wszystko inne co jest zielone i nadaje się do zjedzenia, warto samemu wyhodować i mieć zawsze świeże pod ręką i blisko talerza.
Zielony barwnik roślin, chlorofil, jest dla rośliny tym czym dla człowieka jest hemoglobina. Mają - chlorofil i hemoglobina - podobną budowę. Z tego powodu chlorofil nazywany jest krwią roślin.
Duża ilość zieleniny w pożywieniu to samo zdrowie.Gdyby systematycznie i w dużych ilościach stosować różnorakie zieleniny w diecie to myślę, że nie trzeba by było stosować kuracji algami Chlorellą i Spiruliną,  gdzie, w dużej mierze, chodzi o dostarczenie chlorofilu właśnie. Minimalna, dzienna porcja świeżej zieleniny to garść ale im więcej tym lepiej.

Jak chlorofil działa w naszym organizmie:
* oczyszcza krew z toksyn
* neutralizuje pierwiastki ciężkie w organizmie
* pomaga oczyszczać wątrobę, jelita - tym samym usuwając nieprzyjemny oddech i zapach ciała, potu
* regeneruje tkanki poprzez odnowę komórkową
* poprawia prace tarczycy, wątroby, trzustki,
* poprawia obraz krwi ( anemia) wzmacnia układ naczyniowy
* przeciwdziała zakwaszeniu organizmu
* reguluje cykl menstruacyjny
* wspiera leczenie cukrzycy

Dla tych powodów postarajmy się o własną zieleninę - źródło chlorofilu. Wystarczy w tym celu, podpędzić kiełkującą już cebulę, porastającą pietruszkę, wysiać rzeżuchę.
Lada dzień, pojawią się młode pokrzywy, listki mlecza - wykorzystajmy je do sałatek i innych potraw - tam gdzie to tylko możliwe.


Pisząc o zieleninie przypomniałam sobie ciekawą piosenkę Wojciecha Młynarskiego pod zielonym tytułem: Jeszcze w zielone gramy.
Utwór, choć napisany dawno, to nadal świeży, pogodny, energetyczny i zielony jak chlorofil. ;) evergreen... :D

Jeszcze w zielone gramy*


Przez kolejne grudnie maje
Każdy goni jak szalony
A za nami pozostaje
Sto okazji przegapionych
Ktoś wytyka nam, co chwila
W mróz czy upał
W zimę w lecie
Szans niedostrzeżonych tyle
I ktoś rację ma, lecz przecież

Jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy
Jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany
Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną
Jeszcze zimowe śmieci na ogniskach wiosny spłoną
Jeszcze w zielone gramy jeszcze wzrok nam się pali
Jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali
My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie
Jeszcze nie
Długo nie

Więc nie martwmy się, bo w końcu
Nie nam jednym się nie klei
Ważne by, choć raz w miesiącu
Mieć dyktando u nadziei
Żeby w serca kajeciku
Po literkach zanotować
I powtarzać sobie cicho
Takie prościuteńkie słowa

Jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy
Jeszcze się spełnią nasze piękne sny marzenia plany
Tylko nie ulegajmy
Przedwczesnym niepokojom
Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją
Jeszcze w zielone gramy chęć skroń niejedna siwa
Jeszcze sól będzie mądra a oliwa sprawiedliwa
Różne drogi nas prowadzą, lecz ta, która w przepaść rwie
Jeszcze nie
Długo nie

Jeszcze w zielone gramy chęć życia nam nie zbrzydła
Jeszcze na strychu każdy klei połamane skrzydła
I myśli sobie Ikar, co nieraz już w dół runął
Jakby powiało zdrowo to bym jeszcze raz pofrunął
Jeszcze w zielone gramy, choć życie nam doskwiera
Gramy w nim swoje role naturszczycy bez suflera
W najróżniejszych sztukach gramy
Lecz w tej, co się skończy źle
Jeszcze nie
Długo nie
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=TniEe4ay_0Y



Natka pietruszki i bazylia cynamonowa (o lekkim smaku cynamonu) na parapecie okiennym, w doniczce - świetnie zniosły trudy zimy (od jesieni, od wniesienia do mieszkania- zielone).



O pokrzywie pisałam:
http://klara27-klara.blogspot.com/search/label/Zdrowie%20i%20uroda%20z%20przyrody

O mleczu pisałam:
http://klara27-klara.blogspot.com/2012/04/zdrowie-i-uroda-z-przyrody-mniszek.html




*Słowa, muzyka, wykonanie: Wojciech Młynarski


.

4 komentarze:

  1. Servusik!
    Zaglądam tu do Ciebie częściej niż na B. Tak mi się spostrzegło właśnie. Gdzieś słyszałem, ze dzisiejsze warzywa maja o około 70-80% wartości odżywczych mniej niż te sprzed 20-30 lat. Jeśli tak jest, to może nawet przy odpowiednim odżywianiu nie można organizmowi dostarczyć chlorofilu itd. w odpowiedniej ilości. W takim razie Algi, mogą być koniecznością w dzisiejszych czasach. W każdym razie u mnie się na razie dobrze dzieje po 6 tygodniach pożerania Alg. Poczekam jeszcze z ocena, ale wstępnie wyrazić zadowolenie to już mogę. :)
    Pozdrawiam
    Irek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do wartości odżywczych warzyw, trochę bym polemizowała... :)
      Czy seler, marchew, buraki są inne niż kiedyś... Hmm... Myślę, że są takie same, o ile nie są genetycznie zmodyfikowane, co jest już powszechne wśród warzyw, ale taka modyfikacja genetyczna to jest najczęściej łączenie cech, czy walorów smakowych różnych odmian tego samego warzywa, czy też różnych warzyw. Dokąd jest to tylko taka modyfikacja, bezpieczna dla zdrowia, w gruncie rzeczy, nie należy się jej obawiać. Najbardziej jest to widoczne w odmianach pomidorów - wymyślne kształty i smaki.
      Bardzo niebezpieczne jest to, że w wyniku zanieczyszczenia środowiska, w warzywach i owocach mamy wiele niepotrzebnych i bardzo szkodliwych substancji: pestycydy (środki ochrony roślin), nawozy sztuczne, metale ciężkie a w przypadku mięsa dodatkowo antybiotyki, sterydy, hormony oraz wzmacniacze koloru i smaku, brr...
      Więc powody do obaw są ale dotyczą one raczej skażenia żywności.

      Chlorofil, jeśli stosujemy w menu dużo zieleniny, jest w wystarczającej ilości do zapotrzebowania a wtedy nie trzeba dodatkowych ilości w formie alg.Chyba że chcemy zzielenieć... ;) Ja w algach bardziej upatruję produktu do oczyszczania i odżywiania a nie źródła chlorofilu. Ale to wszystko mam jeszcze w fazie eksperymentu. Biorę algi (cały marzec Chlorellę a teraz, w kwietniu, Spirulinę) ale jak dotąd szału nie ma... ;) Podobno efekty mają być zauważalne po, minimum, 6 tygodniach... Zobaczy się... :)

      Usuń
  2. Pożeram, 4 a nie 6 tygodni. Algi pożeram, nie tygodnie! :)

    OdpowiedzUsuń